Wiosenni ulubieńcy kosmetyczni – 7 najlepszych kosmetyków tej wiosny, które musisz mieć!

Hej Kochani :)

W związku z tym, że ostatnio bardzo skupiłam się na recenzowaniu nowości, chciałabym przyjść do Was z krótkim podsumowaniem moich ostatnich odkryć, które na pewno zagoszczą u mnie na dłużej. Które to produkty? Sprawdźcie koniecznie tę notkę :)

Muszę Wam się do czegoś przyznać – absolutnie uwielbiam wiosnę. Podczas tej pory roku, gdy wszystko budzi się do życia, mam ochotę tylko i wyłącznie siedzieć na tarasie lub balkonie, popijając sobie zimny, owocowy napój albo smoothie i rozkoszować się pierwszymi promieniami słońca w ciągu roku :)

Dokładnie to też zainspirowało mnie do napisania tego wpisu. Starałam się wybrać produkty, które maksymalnie będą nawiązywać właśnie do tej pory roku. Co więcej, nie chciałam, by były to kosmetyki, które mogłyby nas zbytnio obciążać w te pierwsze ciepłe dni, dlatego też postawiłam na taki wybór produktów :) Jesteście ciekawi co się tu znalazło? Zerknijcie do poniższego zestawienia!

1. Krem-żel Clinique Moisture Surge 72-Hour Auto-Replenishing Hydrator

W ostatnim czasie jest to mój absolutnie ulubiony produkt nawilżający! Jego żelowa konsystencja sprawia, że jest naprawdę wielofunkcyjny. Możemy go stosować zarówno jako klasyczny krem nawilżający czy maseczkę do twarzy, ale także doskonale sprawdzi się przy nawilżaniu suchych i wrażliwych miejsc, jak na przykład sucha skóra łokci. Można go także nakładać na… końcówki włosów, by lekko je zregenerować.

Krem jest bezzapachowy, a więc z dużą dozą prawdopodobieństwa nie będzie nikogo uczulał i dzięki tej magicznej konsystencji jest niezwykle wydajny. Brzmi jak bajka? ;)

Nie jest również drogi – w słoiczku 30ml możemy go mieć już za 75zł (tutaj), wersja 50ml będzie kosztowała nas z kolei 119zł (tutaj). Czyżby Clinique wynalazło krem idealny…? :)

Kup genialny krem-żel Clinique już teraz! :)

2. Demakijaż z Caudalie: seria kosmetyków do naturalnego demakijażu

W skład tej serii wchodzą 4 produkty do zdejmowania makijażu z naszej twarzy:

  • naturalny olejek do demakijażu – magiczny olejek do ściągania nawet wodoodpornego makijażu. W zasadzie jest to magiczna mikstura z olejków roślinnych, którą wyróżnia to, że nie zostawia uciążliwego filmu olejowego na twarzy. W przemywaniu twarzy sprawdza się znakomicie i faktycznie radzi sobie z ciężkim make-upem, warto stosować na sucho i potem zmyć wodą. Zdecydowanie polecam! :)
  • naturalna pianka oczyszczająca do twarzy Fleur de Vigne – lekka pianka ze specjalistyczną bazą myjącą, która nie zawiera mydła. Ma za zadanie wyjątkowo łagodnie oczyścić, nadać miękkość skórze i przywrócić jej komfort, w czym sprawdza się naprawdę rewelacyjnie!
  • naturalne mleczko do demakijażu, które poza zmywaniem makijażu, ma na celu znaczne odżywienie naszej skóry i zostawienie jej w aksamitnym stanie. Faktycznie, dzięki temu produktowi, możemy ten efekt osiągnąć.
  • naturalny płyn micelarny, o którym jeszcze nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ dotychczas go nie testowałam.

Kosmetyki do demakijażu z Caudalie postanowiłam wyróżnić, ponieważ to pierwsze produkty do demakijażu, które w tak delikatny i subtelny sposób obchodzą się ze skórą twarzy! Ponadto, ich ceny określiłabym jako dość atrakcyjne, gdyż ich wersje 150-200ml możemy mieć średnio za około 65 złotych :)

3. Paleta do makijażu twarzy Too Faced Natural Face

Absolutnie genialna paleta, w której skład wchodzą:

  • 2 lśniące rozświetlacze
  • 2 róże (matowy i satynowy)
  • 2 bronzery (również matowy i satynowy).

Przepiękna kolorystyka, genialny efekt glow, wydajne, nieosypujące się pudry i niesamowite wykonanie palety sprawiły, że jest to ostatnio jeden z ulubionych moich kosmetyków, jeśli nie najbardziej ulubiony. Pudry zawarte w palecie Natural Face dają efekt lekkiego glow na twarzy, przez co wygląda ona na bardzo rozświetloną i zdrową.

Muszę też przyznać, że to jeden z najpiękniej wykonanych kosmetyków jakie widziałam. Design, przynajmniej mnie, po prostu zwala z nóg. Przepiękna paleta, która dostępna będzie latem tego roku w perfumeriach Sephora, w cenie około 250 złotych. Ustawiaj się w kolejce, naprawdę warto! ;)

4. Cienie do oczu w kredce Bobbi Brown Long-Wear Sparkle Stick

Kolejny produkt, który absolutnie zwalił mnie z nóg tym, co potrafi na twarzy. Cienie nakłada się bajkowo, mają odpowiednią konsystencję, by lekko się rozprowadzać, a na oczach wyglądają wręcz rewelacyjnie. Kontrastowe kolory (w moim przypadku: Rose Quartz i Molten Bronze), brokatowe wykończenie i sposób, w jaki odbijają światło, czyni je jednymi z najpiękniejszych cieni jakie mam w swojej kolekcji.

Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę fanką takiego rozwiązania, jednak cienie od Bobbi Brown pokazały tutaj moim zdaniem niepowtarzalną klasę i zdecydowanie zasługują na oddzielną notkę, której oczekujcie niebawem!

5. Woda toaletowa Jo Malone Blackberry & Bay

Owocowa woda toaletowa, która wręcz emanuje świeżością. Jeden z zapachów, które naprawdę uwielbiam i pomimo mojej bardzo częstej chęci zmieniania zapachów, mogłabym nosić absolutnie codziennie! Główną nutą zapachową jest tutaj orzeźwiający sok z jeżyn, który został wyjątkowo subtelnie połączony ze świeżym aromatem liścia laurowego i krzewu jeżynowego.

Tego nie da się opisać, trzeba poczuć na własnej skórze! Niezależnie od tego, czy reprezentujesz płeć piękną, ponieważ ten zapach mogą stosować również mężczyźni (szczególnie w połączeniu z idealnie skrojonym garniturem) ;)

Kup produkty Jo Malone London z serii Blackberry & Bay już teraz! :)

6. Baza Benefit POREfessional Pearl Primer

Bardziej perłowa i rozświetlająca wersja znanej, matowej bazy, która zdążyła stać się klasykiem. Produkt idealny dla osób, dla których dotychczasowa wersja dawała nieco zbyt wyrównany efekt na skórze twarzy.

Baza bardzo ładnie, choć delikatnie rozświetla nasz make-up nadając mu lekko perłowego wykończenia. Produkt doskonale niweluje pory, nie podkreślając jednocześnie niedoskonałości skóry, za co naprawdę bardzo go lubię! Mogę śmiało powiedzieć, że ta wersja wyszła Benefitowi moim zdaniem nawet lepiej niż poprzednia. Brawo, warto mieć ją w swojej toaletce! ;)

7. Baza pod cienie Smashbox 24-hour Photo Finish Primer

Miałam kiedyś duży problem z rolowaniem się cieni. Nieważne, jaki cień bym nałożyła na moją powiekę, niestety po dwóch-trzech godzinach schodził on w bardzo widoczny sposób, na co wielokrotnie się denerwowałam. Dopiero na pomoc przyszła mi baza pod cienie Smashbox 24-hour Photo Finish Primer, która sprawdza się doskonale w tym, do czego ma służyć.

Rewelacyjne trzymanie cieni, zapobieganie rolowaniu oraz maskowanie niedoskonałości to tylko część jej zalet. Jest to naprawdę fajny i wydajny produkt, który osobiście bardzo polecam! Cena? 89zł w perfumeriach Sephora.

Kup bazę Smashbox Photo Finish już teraz!

A Wy macie swoich ulubieńców tej wiosny? :) Czy może planujecie jakieś zakupy w najbliższym czasie? Dajcie mi koniecznie znać w komentarzach! :)

 

3 komentarze

Zostaw komentarz

Twój mail nie zostanie nigdzie opublikowany.